czwartek, 26 lutego 2015

Ślepowidzenie


Kolejna książka Petera Wattsa. Co za tym idzie kolejna mądra książka. Dająca do myślenia. Przygnębiająca. Takie lubię :)
Moja przygoda z Wattsem zaczęła się od Rozgwiazdy, którą wyczaiłam na jakimś blogu. Spodobała mi się, więc zachciałam więcej. I tak wpadłam na Ślepowidzenie.


Połączenie science fiction z biologicznymi wywodami o ewolucji i psychologicznymi (a czasem nawet egzystencjalnymi) przemyśleniami. Tak można scharakteryzować tę książkę.
Ale spokojnie. Nie brakuje w niej akcji i humoru (najczęściej czarnego). Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a wszystkie elementy składowe są idealnie wyważone. ostatnio często nasuwa mi się na myśl stwierdzenie że ludzie są za bardzo dumni z siebie i tak naprawdę zamiast tworzyć-niszczą. Dlatego książka dołuje, po prostu potwierdza moje przemyślenia.
Jednocześnie dość rozbudowany jest wątek biologiczny-o ewolucji. Autor pisze o wielu dość sprzecznych z aktualnymi przekonaniami teoriach ewolucyjnych.
To może trochę o fabule?...
Piątka zmodyfikowanych mechanicznie ludzi. 
Wampir (niczym nie przypomina tych ze "Zmierzchu", spokojnie). 4 osobowości w jednej kobiecie. Mężczyzna z połową mózgu (nie znaczy to, że jest idiotą). Bezwzględna Pani Major. Medyk, jedyny "normalny".
Rzecz dzieje się w dalekiej przyszłości. Przyszłości pełnej zmodyfikowanych ludzi. Przyszłości, której przyszłością jest świat w całości wirtualny. W tych realiach załoga zostaje wysłana w daleki kosmos, po deszczu "Świetlików", czyli małych sond, które zasypały Ziemię. Ich zadaniem jest zlokalizowanie źródła bezzałogowych statków.
Dalej jest wyczerpująco rozwinięty temat Pierwszego Kontaktu-spotkania z Obcymi. I tu pojawia się wątek psychologiczny. Czy świadomość występuje razem z inteligencją? Czy nieświadomy organizm nie może być inteligentny? I czym właściwie jest świadomość?
I tu dochodzimy do sedna książki. 
Po odpowiedzi odsyłam do lektury.

Naprawdę, naprawdę polecam. Daje do myślenia, jednocześnie zachwyca opisami cudów futurystycznej inżynierii i biologii.

Enjoy!

niedziela, 22 lutego 2015

Owsianka jabłkowa z suszonymi śliwkami i morelami

Kolejne owsiane śniadanie na słodko :)


Składniki (jedna śniadaniowa porcja):
  • średnie jabłko
  • 5 łyżek płatków owsianych
  • 3 morele suszone
  • 3 śliwki suszone
Jabłko zetrzeć na tarce. Do rondelka wsypać płatki owsiane, zalać wodą około 1 cm powyżej poziomu. Zagotować. Po 2-3 minutach dodać jabłko. Śliwki i morele posiekać, dodać do owsianki. Gotować około 5 minut. Przełożyć do miseczki, przykryć i odstawić na 3 minuty aby napęczniała. 

Smacznego! :3

środa, 18 lutego 2015

Pieczona owsianka z malinami

 Pod choinkę dostałam kokilki (takie foremki do sufletów). Od tamtej pory w moim domu nadal nikt sufletów na oczy nie widział (robiłam, ale nie u mnie), ale kokilki wykorzystuje z powodzeniem w innych przepisach :)


Składniki (na 3 kokilki):

  • 50g płatków owsianych (5 łyżek)
  • jajko
  • cynamon, imbir
  • garść  malin (mogą być mrożone)
Nagrzać piekarnik do temp. 200 stopni. Płatki owsiane wymieszać z jajkiem, odrobiną cynamonu i jeszcze większą odrobiną imbiru. Maliny rozmrozić, Do kokilki wlać masę owsiano-jajeczną, przykryć malinami. Do większej formy nalać wody do 1/2 wysokości kokilek. Włożyć kokilki, zapiekać ok. 20 min.


Smacznego! :3 


poniedziałek, 16 lutego 2015

Kot Bob i ja

Dzisiaj w szkole doszłam do dramatycznych wniosków. Rano, pakując się zapomniałam o nieodłącznej książce! (to może się wydawać śmieszne, ale naprawdę, mieliśmy dzisiaj tyle nudnych lekcji, że nie wiem jakim cudem bym przeżyła) I wtedy z pomocą (a raczej z książką) przyszła Malwina, dając do przeczytania właśnie "Kot Bob i ja".

Przez pierwsze 10 stron czytałam, bo nie miałam zbytnio wyboru. Ale potem! Książka bardzo mnie wciągnęła, po prostu nie mogłam się oderwać :)
Dużym plusem jest to, że książka jest oparta na faktach a autor jest jednocześnie głównym bohaterem.
Poznajemy Jamesa jako narkomana na odwyku, mieszkającego w lokalu przydzielonym przez pomoc społeczną i zarabiającym na życie grą na gitarze w londyńskich parkach. Nie utrzymuje żadnych kontaktów z rodziną, wstydzi się swojego życia i bardzo chce je zmienić. Pewnego dnia, wracając z "pracy" zauważa na swojej wycieraczce rudego kota. Mimo, że uwielbia te zwierzęta nie decyduje się na przygarnięcie go, uważa, że nie umie się zająć samym sobą, a co dopiero jeszcze kotem. Uspokaja się, myśląc, że kot na pewno ma właściciela. Jednak gdy rudy zaczyna podążać za nim wszędzie (tylko nie do parku) i cierpliwie czekać na jego powrót pod drzwiami, James decyduje się go przygarnąć, widzi bowiem, że kot niedługo zdechnie z głodu i od ran. Karmi go i wydaje swoje ostatnie pieniądze na wizytę u weterynarza. Człowiek zaczyna zauważać także ogromne przywiązanie kota. Pozwala mu zamieszkać u siebie na stałe i zostawia go w ciepełku, codziennie gdy wychodzi grać. Gdy Bob dochodzi ostatecznie do zdrowia przestaje mu to odpowiadać i wybiega za Jamesem. Co z tego wyniknie? Czy Jamesowi uda się zrealizować marzenia? I jaką rolę odegra w tym Bob?!
Dowiecie się czytając książkę!

+mała uwaga-pierwsza myśl po zakończeniu czytania? "Chcę mieć kota!"

Enjoy!

niedziela, 8 lutego 2015

Kotlety z ciecierzycy

Hmmm, przyznam, że od dawna chciałam spróbować ciecierzycy, tylko ciągle zapominałam ją kupić. Bezwstydnie wykorzystałam więc rodziców, prosząc o ciecierzycę w odpowiedzi na pytanie -czy czegoś potrzebujesz ze sklepu? Wrócili z ciecierzycą! No i tu okazało się, że zupełnie nie miałam pojęcia, co z nią zrobić. Wymyśliłam kotlety. Znalazłam przepis gdzieś w internecie, ale podczas przygotowywania zaszło tyle zmian, że nawet nie warto mówić gdzie. (no dobra, tak naprawdę to nie pamiętam skąd go wzięłam, niewykluczone, że to nie było jedno miejsce)


Składniki; (na 12 kotletów)
  • szklanka (suchej) ciecierzycy
  • średnia marchewka
  • 1/4 żółtej papryki
  • 8 dużych pieczarek
  • 2 łyżki mąki kukurydzianej (lub jakiejkolwiek innej)
  • jajko
  • łyżeczka soli ziołowej
  • 4 gałązki natki pietruszki
  • pół łyżeczki pieprzu cayenne

Ciecierzycę namoczyć przez całą noc. Następnie gotować ok. 2h (musi być miękka, ale nie rozciapująca się).
Paprykę, marchewkę i pieczarki zetrzeć na grubych oczkach tarki.
Nagrzać piekarnik do 200 stopni.
W misce wymieszać ciecierzycę, starte warzywa, mąkę, jajko, przyprawy. Zblendować (pojedyncze kawałki ciecierzycy są wskazane-będą fajnie chrupać przy konsumpcji).
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Z masy formować kotlety, układać w niewielkich odstępach. Piec przez około 20 min. (funkcja góra-dół, 4. poziom)

Smacznego! :3



czwartek, 5 lutego 2015

Pieśń Lodu i Ognia, część 1. szerzej znana jako "Gra o Tron"

Zapewne część z was kojarzy "Grę o Tron". Taki fajny serial produkowany przez HBO, prawda? A tu okazuje się, że jakiś amerykański grafoman napisał książki na podstawie scenariusza...
Ale chwileczkę! Po wgłębieniu się w temat możemy zauważyć, że pierwsza część została wydana w 1996! Czyżby to on pisał oryginalną wersję?
OK, dość tego.
Zakładam, że większość jednak wie o tym, że to książki były pierwsze. Co nie zmienia faktu wrodzonej niechęci połowy fanów serialu do książek.
Czas to zmienić! (mam nadzieję, że coś zdziałam :))



Już w prologu umiera pierwszy bohater (a nawet trzech). Dalej jest tylko lepiej :D.

Akcja rozgrywa się jesienią 17 piętnastego roku panowania króla Roberta, pierwszego tego imienia. Czy to znaczy że rozgrywa się szybko? Otóż nie! Pory roku w Westeros trwają bowiem od paru do paręnastu lat.
W 15. roku od rebelii Baratheonów kraj, jak każdy, pogrążony w zbyt długim pokoju zmierza do wojny. Nad lordami coraz trudniej zapanować, a namiestnicy Siedmiu Królestw stają się coraz bardziej samowolni. Sytuacji nie poprawia śmierć obecnego namiestnika, a dla króla niemalże ojca- Jona Arryna. Robert zwraca się do swojego starego przyjaciela, który z nim wychowywał się u Jona o pomoc i przejęcie funkcji. Czy Ned pomoże królowi? Co jeszcze się wydarzy? I, co ważne, kto zginie kolejny?

G.R.R. Martin przenosi nas w świat do złudzenia podobny do naszego. Niezwykle realistycznie wykreowany, bez podziału na dobro i zło. Żadna z postaci nie jest płaska i jednomyślna. A to sprawia, że każda potrafi zaskoczyć. Nigdy nie wiesz co stanie się w następnym rozdziale.

Duży plus także za pokazywanie wydarzeń z różnych perspektyw. Każdy rozdział, zamiast numeru czy nazwy ma imię postaci, której oczami ukazywane są wydarzenia. Ważniejsze sprawy więc pokazywane są wielostronnie, ciekawiej niż gdyby opowiadał o nich narrator wszechwiedzący, możemy dzięki temu wczuć się w odczucia i psychikę poszczególnych bohaterów. 

Mimo że zdecydowanie na 1. miejscu wśród pisarzy fantastyki nadal plasuje się Tolkien to na 2. zdecydowanie mogę umieścić Martina. Dlaczego?
  1. Nie kopiuje czyichś pomysłów (no dobra, macie mnie, liczy się głównie to, że nie kopiuje Tolkiena).
  2. W jego świecie nie ma jednolitego podziału na dobro i zło, z książek płynie nauka, że nie każdy dobry człowiek jest dobrym człowiekiem w 100 procentach.
  3. Świat przedstawiony jest kompletny, bogaty i żywy. Mamy świetne mapy, różnorodność językową, przykłady wielu kultur, obrzędów.
  4. Oprócz tego, jego książki są po prostu bardzo zabawne :D .
Polecam bardzo bardzo bardzo całą serię wszystkim, no i cóż...

VALAR MORGHULIS!
(tak po cicho liczę, że ktoś odpowie, ale tego jeszcze nie było w serialu)



wtorek, 3 lutego 2015

Budyń czekoladowy

Powiedzcie, ale tak szczerze, kto nie lubi budyniu czekoladowego? Nie widzę nikogo... Dlaczego? KAŻDY lubi budyń czekoladowy. No dobrze, większość populacji lubi budyń i czekoladę. A budyń czekoladowy? Żyć nie umierać!
Długo odstraszały mnie przepisy na domowy budyń czekoladowy. Według mojego mniemania budyń powinien być szybki w przygotowaniu. A to całe oddzielanie żółtek od białek, niewykorzystane białka... Nie zachęcało generalnie. Aż wreszcie dostałam zamówienie na budyń. I nie było wyjścia, coś trzeba było zrobić. Więc znalazłam przepis idealny- bez jajek, a budyń o wiele lepszy niż z torebki. Oto on!


Składniki (na dwie porcje):
  • 2 szklanki mleka
  • 6 łyżeczek mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki kakao
  • 3 łyżki cukru
  • 2 łyżki startej czekolady do posypania
Wykonanie:
Mąkę i cukier wymieszać z 1/2 szklanki mleka. Pozostałą część mleka doprowadzić do wrzenia, dodać kakao, zmniejszyć moc palnika. Powoli dodać mleko z mąką, gotować do zgęstnienia. Posypać czekoladą :)

Smacznego! :3